SCHEMAT

Schemat to jest jakby połączenie wyniku z Ładu Bożego i Sprawiedliwości Bożej. Schemat umożliwia aktywne bycie w Strumieniu Życia, więc nie ma wówczas potrzeby wytwarzania w sobie i posługiwania się aktywnym, wypromieniowywanym światłem. Dzięki Schematowi, w nim się po prostu jest. Schemat przenika strukturę przestrzeni, jest jej kośćcem, choć jej nie tworzy, tylko utrzymuje!

Uzdrowiciel duchowy zagęszcza cząstki światła w drugim człowieku, a gdy światło stanie się aktywne, owo w nim utrzymuje (uzdrowiciel duchowy musi już pracować nad tym, by to światło nauczyć się utrzymywać, by jego działanie było nowelizowane. Aktualizacja leci, jak w windowsie. Czasami ktoś przychodzi na doładowanie, ale można coś uruchomić. Każdy powinien nad tym pracować, czyli wiedzieć, na miarę swoich możliwości, by darmo podtrzymywać wieczorem te działania. Na początku takie doładowanie zwiększy skuteczność o 5%, potem o 10%, potem 20% itd. 

Następnie, po zjednoczeniu ze Strumieniem Życia powinniśmy  tak działać, żeby po jednej wizycie ten ktoś więcej nie musiał do nas przychodzić. To by była rewelacja. Ten mechanizm to Schemat

W zależności od poziomu dostępu do matrycy, w mniejszym lub większym stopniu działania, szyfruje się instrukcją sprawczą lub twórczą. W naszym przypadku twórcza jest równoznaczna stwórczej, bo my możemy odczuć coś twórczego, ale nie jesteśmy w stanie nigdy, dopóki istnieje umysł, wymyślić to, czego nie ma, bo wszystko tworzymy na podstawie czegoś, co już tu jest. Nie mamy dostępu do tego, co jest w PozaRzeczywistości, a wszystko, co się tam znajduje, albo w stanach przez nas niedoświadczanych, musi być przetłumaczone na to, co w tej „kalarepie” i emocjach jest. Nawet gdybyśmy odkryli w sobie twórcze uniesienie możliwości, zawsze to będzie forma sprawcza. Ważne jest jednak to, że można sprawdzić na skali, że jednak tam się było i odlot miało. Nie jest ważne, czy tylko w 1% wyszedłeś poza obszar wszystkiego, a jak wyszedłeś i odczujesz, nie odczuwając to „coś” tak, jak Budda, wtedy tutaj to sprawcze jest pełne. 

Istnieje też DNA działania, ruchu, stwórczości, co powszechnie nazywa się siłą woli, kodowaniem czy wszystko-możliwością.  Mówili nam, że siła woli jest jak oddzielna powłoka, struktura ruchu. Należy ona do pewnej powłoki, ale to jest coś oddzielnego. 

Jezus z DNA działania korzystał w 40-45%, miał 60-70% dostępu do matrycy Macierzy. Aktywne światło zawiera w sobie klony matrycy, jest nią, ale wykonuje polecenia tylko istot uprawnionych do wprowadzania zmian w strukturze DNA, czyli wzoru.

Jest 7 stopni uprawniających do wprowadzenia zmian w Strumieniu Życia, co umożliwia wpływ na funkcjonowanie i ruch cząstek życia. Przy Złotej Kolumnie jest osiem stopni, bo trzeba tu było ująć PozaRzeczywistość.

I stopień jest rozdzielony na 4 części:

  1. Poziom przylegania – wpływa on na to, czego dotykasz, gdzie swoją istotą, czyli powłokami wchodzisz w integrację z innymi istotami, czy elementami umieszczonymi we wspólnej przestrzeni fizycznej, energetycznej, duchowej i przestrzennej. Ta ostatnia jest czymś w rodzaju schematu, pozwalającego podróżować w strukturze fizycznej, energetycznej i duchowej, istotom w nich obecnych, choć tych struktur tylko częściowo świadomych. Należy sprawdzić poziom korzystania ze Schematu i siłę przylegania np. w poszczególnych obszarach.
  1. Poziom odrzucenia – siła pozwalająca zerwać z konkretnymi obszarami w strukturze przestrzeni, mimo pozostawania powłocznego w tych obszarach. My to samo musimy robić, tego się uczymy. Jesteśmy z paskudną rodziną, ale się wycofujemy. Wtedy energetyka na nas nie działa. Z poziomu duchowego patrzysz na tych ludzi, wszystko inaczej widzisz, zastosowałeś odrzucenie. Mówimy tutaj o sile, która jest w nas, ją trzeba odkryć i wtedy kiedy trzeba, zastosować.
  1. Poziom przyjęcia – określa on umiejętność wprowadzania i zastosowania praw, określających ruch w innych obszarach struktury przestrzeni, co można by z uśmiechem nazwać, ewolucją przestrzeni.
  1. Poziom zapłonu – umiejętność, czyli siła rozpromieniowywania siebie i swojego wzoru w przestrzeni, czego wyrazem jest np. składowa indywidualna. Każdy Wielki to ma, to są ważne rzeczy.

II stopień – anihilacji, czyli totalnej destrukcji starego, co w rzeczywistości jest powrotem cząstek zaszeregowanych do naturalnego stanu wolnego istnienia, gdzie ich świadomości mogą zająć się tylko sobą.

Gdy niszczysz materię, nagle cząsteczki atomu są uwolnione. Tego nie widzimy, ale ciągle jest. Gdyby doszło do tego, że każdy człowiek byłby tylko sam, nie mógłby z drugim współpracować przeciwko innemu. Kiedy każdy jest sam i tak zaprogramowany, że z nikim się nie złączy, to nagle by się okazało, że w tym przypadku, anihilacji, taki poziom trzeba mieć. Nagle człowiek budzi się w twórczości, nagle nie ma lęku, zagrożeń, nie ma nic. To tak, jak w Domu Swym odczuwasz, kim jesteś, zaczynasz być totalnym stwórcą, nie tracisz czasu na myślenie o przetrwaniu. Wszystko wtedy by znikło. Nie ma rządzących, są współpracujący, jest współtworzenie i współwłasność. Inaczej się funkcjonuje. Trzeba do tego doprowadzić. Te poziomy w nas są i trzeba je obudzić.

III stopień – poziom totalnej destrukcji. W anihilacji mówi się o destrukcji starego, by powstało nowe, ale to rdzenne. Wystarczy wprowadzić nowe stany, lęki, zagrożenia, śmierci itd., by ludzie przeciwdziałali tym stanom i potem tym wszystkim sterować. Tak działa mafia, kościół czy rząd. Góra mówi, że Wódz i Szaman są po to, by pomóc jednostkom być wolnymi, by oni, dokonując wyboru, chcieli z sobą być. Jednak gdy pojawił się biały człowiek, zaczął się cyrk. Tu mówimy już o prawdziwej destrukcji. Trzeba tu sprawdzić procentowe prawo do unicestwiania czegokolwiek. Kiedy ktoś je ma, można zobaczyć w jakim procencie. To oznacza, że on wie, dlaczego to robi. Często zalicza się takie pytanie: “Czy powinno się obciąć dziecku rękę, jeśli pozabija nią dwoje ludzi?”

IV stopień – poziom zapachu śmierci, gdzie się pojmuje, iż to co żywe jest bardziej uwięzione, niż to co twórczo zapowiadające lub planujące takie doświadczenie. To poziom odważnego uwolnienia od iluzji trwałości nawet najpiękniejszych wzorów, co jest postrzeganiem śmierci, jako zamrożenia ruchu. Zrozumieć ten poziom mogą jedynie ci, którzy wszystko utracili. Dopóki nas w środku coś z kimś łączy, trwale w uzależnieniu, nie mamy żadnej szansy, żeby to pojąć. Gdyby przyszło takie słowo, pojawiła się nowa przestrzeń, od razu by wstał, poszedł i nie przejmowałby się wszystkim, co by tu zostało. Nawet małe dziecko by zostawił, jest inne widzenie wszystkiego.  Jezus i Budda o tym mówili. My natomiast uruchomilibyśmy prawo moralne, które jest systemowym ogłupianiem. Uruchomilibyśmy coś duchowego, może to doświadczenie jest niepełne itd. Tymczasem w Bogu, kto osiągnął ten poziom i się w nim wyznaje, nie ma to znaczenia, bo on i tak jest tym dzieckiem, bo to wszystko i tak jest jedno. Jest zupełnie co innego, mówimy tutaj o stanie.

V stopień – poziom raka, gdzie szanuje się każdy czynnik artystycznie urabiający całość, nawet ten, który wzorzec całości zmienia, czyli niszczy raz na zawsze. Dlatego mówią: poziom raka. W modlitwach uczyli nas szacunku do wszystkiego tego, co powstało, bez względu czy ładne czy nie. Dopóki się piękna we wszystkim nie postrzega, jest problem. Na tym poziomie mówimy o ludziach wszystko szanujących, podziwiających jak i zmieniających. To jest gra w życie, wtedy nie ma z tym problemów.

VI stopień – poziom odejścia. Śni się i jednocześnie przygląda niczemu. To aspekt sprzeczności w sprzeczności, czego potwierdzeniem jest istnienie matrycy pasywnej. Mamy te istoty, które nie mają powłok, ciał, a Bóg dał im prawo do tego, żeby wchodzili w nas, żyli nami i nami sterowali. Jak to jest możliwe?

VII stopień – poziom śmierci. Tu powstaje życie na gruzach tego, co znika, dzięki czemu choć podeszłego nie ma, jest ono wzmocnione po stokroć. Tę zasadę odkryli Pradawni, dlatego wędrują w niczym, poprzez strukturę przestrzeni, będąc dla innych wszystkim. To wszystko jest w każdym z nas zawarte. Można sprawdzić w jakim % wyrażał się w tym nasz Idol – Jezus i sprawdzić własne braki, bo to oznacza, że ciągle nie mówimy jego językiem, choć wypowiadamy takie słowo. Nie będąc w takim doświadczeniu, gubimy się ciągle, pozostałych Jego słów też nie rozumiemy. Tak samo potrafimy się nie odnaleźć, gdy przychodzą przekazy czy sceny. Trzeba wejść na Aleję Zwycięstw po sceny, w których stworzą ci taką sytuację, która ci przypomni to, co i tak jest w tobie zapisane. Wtedy, przeżywając te sceny, powolutku będziesz coraz doskonalszy.

To samo tutaj, na pewne rzeczy nie zwracamy uwagi, nie mają dla nas znaczenia, bo jest coś nieprzerobione. W tym przypadku mówimy o wyższej szkole jazdy, wchodzimy w sceny i niech tłumaczą to, co różniłoby nas od Jezusa. Kto powiedział, by kochania i innych rzeczy z tym nie przerabiać. Tylko, że tu jest odlot. Zdanie do cienia wzoru o zawzorcowanych ludziach, którzy są przykładem sensu jego istnienia: “Dający potwierdzenie słowem, myślą i czynem sensu zaistnienia nowego cienia wzoru lub jego nowej odsłony”. 

Na poziomie społeczności występuje cień wzoru, a na poziomie całej cywilizacji nowa odsłona wzoru, co dla nie dostrzegających ruchu równoznaczne jest z wprowadzeniem nowego modelu (a w rzeczywistości jest to tylko przekształcenie starego).

Przekaz na temat Schematu: 

Nie ma możliwości korzystania ze schematu, jak nie jest przepracowany, bo nie ma zapisu. Światło musi być żywe, myślące i kochające, by móc być aktywne i w pełni wykorzystane przez Chrystusa, twoją duchową moc. Jak w tobie tych atomów nie ma, to wsiąkasz to jak gąbka. 

Chcesz zadziałać zdrowiem, ale jak, skoro w tobie cokolwiek jest chorego. Kojarzymy zdrowie z ciałem fizycznym, jednak zdrowie to wszystkość. Chcesz zdrowiem podziałać dla kogoś, ale to, co w tobie jest chorego, zaraz z tego zdrowia wyszarpuje to, co może dla siebie, a resztką działa. Dlatego człowiek, który nie promieniuje sam, nie wiedząc o tym, to co otrzymuje z Góry najpierw sobie przydzieli, a dopiero potem posyła to dla innych. Chłonie część z tego co idzie. Dlatego Góra mówi o pracy nad sobą. Wszystkie kanały transformacji, zejściowe itd., którymi przepuszczamy to światło, jeśli są chore lub zniekształcone, pochłaniają to działanie i tu jest problem. Cokolwiek będzie w nas niepoprawnego, sprawia, że okradam tego, na kogo działam, z tego, co do niego idzie. Ale ty też jesteś dzieckiem Bożym, czyli ich bratem, oni to rozumieją. Jak otwierasz ręce, to część w tobie się utopi, bo nie ma innego wyjścia. To światełko też ci pomaga. Tyle tylko, że ty już dużo wiesz, więc jak najszybciej trzeba siebie przerobić, żeby światła nie wchłonąć. Ile w tobie jest ciemności, tyle światła zabierasz. Człowiek musi być w 100% rozświetlony, wypełniony cały czas światłem. Musi więc zwracać uwagę na słowa, myśli, czyny i postawę. Jak nie jesteś cały czas w stanie kochania wszystkiego, tego nie zrozumiesz. Wróć w modlitwie do Martwego Stanu i znów zacznie się błaganie, żebyś miał szansę na ponowne życie. Światło to oręż Chrystusa, a zarazem programowy element Strumienia Życia, podobny życiu, które jest żywe, myślące i kochające. Właśnie dlatego aktywne światło korzysta z matrycy.

My musimy się odczuć jako cząstka Syna Bożego, czyli ty, twoje imię i Bóg Twórca, to jedno. Strumień Życia to część Ducha Świętego. Chrystus jest również częścią Ducha Świętego. My, gdy tu jesteśmy obecni, w tym życiu uczestniczymy. Ale czy jesteśmy tą skórą, stołem? Nie, ale tu jesteśmy. Nagle zaczynasz rozumieć, że tu ty jesteś też częścią Ducha Świętego, Matki Boskiej. W tym wypadku mówimy o Łonie, które unosi Syna Bożego w różnych powłokach. Czyli jak uzdrawiam, to i w Imię Ojca i Syna, to jest jedno połączenie. Otwieram serce i Ducha Świętego, bo przez Chrystusa jestem Jego cząstką, a skoro jestem, to mogę. W tym wypadku, mówimy o tej Rzeczywistości, o Strumieniu Życia, który jest częścią Ducha Świętego. Mogą tu działać, a cała wiedza już w tym jest. Wszystko zależy od tego, na jakim poziomie albo w ilu % uruchamiasz aktywne światło. Im lepiej te stany odczujesz, tym jest to pełniejsze. 

W uzdrawianiu są tysiące stanów, tysiące możliwości, to nie jest jednorodne. Trzeba sprawdzić w ilu % wyrażasz się w Chrystusie, w ilu procentach już umiesz posługiwać się aktywnym światłem.

Schemat to jest, jakby połączenie wyniku z Ładu Bożego i Sprawiedliwości Bożej. Schemat umożliwia aktywne bycie w Strumieniu Życia, więc nie ma wówczas potrzeby wytwarzania w sobie i posługiwania się aktywnym, wypromieniowywanym światłem. Dzięki Schematowi, w nim się po prostu jest. Schemat przenika strukturę przestrzeni, jest jej kośćcem, choć jej nie tworzy, tylko utrzymuje!

„Schemat to techniczna istota, my go przywołujemy w 80%, a on nas w 70%, więc to on przede wszystkim decyduje o mariażu. To nie biała, nie czarna, ale złota zbroja PBZ. Czarna zbroja jest mocniejsza, bo ona mówi o Bogu, o PozaRzeczywistości, którą postrzegamy jako otchłań. Gdy Schemat cię ujrzy, zaufaj mu, bo samo jego pojawienie się zakłada sukces. To on ma wejść w strukturę przestrzeni, przez co może się z nią zintegrować i uplastycznić ją na swoje i Wybranego potrzeby, co kierunkuje skuteczność jego działań w wybranym obszarze zmian. To jak umożliwienie płynięcia prądami tam, gdzie ów płynie, a więc i zasilać działania Wybranego powinien. 

Schemat tworzy Ład Boży w 60%, a wspiera go w 40%, zaś Sprawiedliwość Boża do niego nie należy, choć nią jest w oczywisty sposób. Schemat umożliwia wejście do działań wszelkich sił wspierających Wybranego, a blokuje przeciwdziałania średnio na poziomie od 40 do 100%, w zależności od spojrzenia Boga-Ojca. Trzeba wchodzić w modlitwy, by podpowiedzieli, jak się w tym Schemacie odnaleźć. To jest tak, jakbyśmy byli pająkiem, a Schemat to sieć, która w Rzeczywistość wchodzi. Kiedy się to czyta, role się odwracają, to my jesteśmy siecią w strukturze przestrzeni, a on jest pająkiem. Wyobraźmy sobie cokolwiek. Np. jak nas uczyli, by postrzegać wszystko jako Pole Kryształków, to postrzegaliśmy to jako masę, lód, gigantyczną kostkę masła, w której wszyscy jesteśmy zawarci i świadomość się porusza. Jest tam hologram, który pozwala wierzyć, że tam są barwy, a tak naprawdę wszystko jest białe, bo to jest światło. Równie dobrze możemy siedzieć jak u Wielkiego Psychologa, a to wszystko jest tylko stanem naszej świadomości, nie istnieje choć jest zaprogramowane tak, że cierpimy (ręce odlatują). 

Schemat, to niewidoczna dla nas struktura, która jest dodatkową siecią, umożliwiającą wejście z jednego punktu do drugiego, bez podróżowania między modułami, czy w konstrukcji niczym windami, z modułu siebie do modułu siebie. To coś umownego. Schemat jest jakby taką kapsułą, wchodzisz i jesteś w tym, on ci umożliwia uruchomienie wszystkiego i przyblokowanie niechcianego. W modlitwach wchodzić sami, żeby to odczuć, każdy to musi zrobić na swój sposób”.

Dotychczas uczyliśmy się, że moc i nasza wola jest oddzielna od nas. Gdy Schemat wchodzi to tak: ty, bo Syn Boży, czyli w Imię Ojca i swoim i Ducha Świętego – Matki. Działasz w obszarze Strumienia Życia, który jest przez Matkę utrzymywany. Gdy jest Schemat, jest silniejsze działanie. Jest tu mowa o Schemacie, który wszystko przenika i umożliwia. To jest coś na wzór potężnej, ale technicznej istoty. To tak, jakbyśmy stworzyli gigantycznego robota, który ma ludzką świadomość.

Żywe światło, jak wchodzisz w całość, jest martwe, czyli to nie żyje. Kiedy jesteś tylko obecnością, mówimy o twojej przestrzeni, to nie funkcjonuje. To jest światło. Ty z tego, gdy masz wolę, możesz coś ulepić i wtedy to się rusza, to jest żywe. Natomiast gdy mówimy o aktywnym świetle, mówimy o tym, że część twojego światła, które jest, uaktywniasz i wchodzi, czyli działa, w strukturze ruchu. Czyli aktywne światło należy do ciebie i w tym żywym świetle, które działa, rusza się w tej Rzeczywistości, wprowadzasz zmiany, uaktywniasz to. 

Powiedzmy sobie, że Zbyszek jest świadomością i nie ma ciała fizycznego. My biegamy, niszczymy stół itd., on nic nie może zrobić, bo my jesteśmy żywi, czyli to jest żywe światło. Zbyszek dostaje ciało, to jego aktywne światło na poziomie fizycznym, bierze łopatę, giwerę i „wali po łbach”, tych którzy niszczą. To jest aktywne światło w postaci cząsteczkowej, czyli ciała fizycznego. Gdy my działamy tam, to dla nas nie ma znaczenia, jaka powłoka cokolwiek uruchamia, bo ona jest naszą częścią. Jak działasz aktywnym światłem, to i tak cokolwiek jest, bo przecież na poziomie kosmicznym i duchowym to, czy mówisz o Jezusie, czy o Duchu Świętym, to i tak są twoje cząsteczki, bo w nich jesteśmy zawarci. Jak działasz aktywnym światłem, to całością siebie i wszystkiego pozazewnętrznego, które i tak jest tobą. To są te powłoki. Tak jak na poziomie fizycznym przyłożę komuś, chyba, że on ma bardziej aktywne światło, bo jest mocniejszy, więc skasuje moje działanie. Jest przepychanka przy tym samym poziomie.

Można sobie sprawdzić:

  1. W ilu % idzie się właściwie;
  2. W ilu % jest się właściwym;
  3. Poprawność jedności ze światem w %;
  4. Poprawność jedności z ludźmi;
  5. Poprawność jedności z sobą;
  6. Poprawność jedności z Bogiem i światem duchowym;
  7. Współpraca ze Schematem, to jest techniczna strona życia, gdzie 50% sukcesów egzystencjalnych od tego zależy, a Dom Swój to jest 20% Schematu. Czyli ciało egzystencjalne w 50% może być zasilane przez Schemat, a Dom Swój w 20%.

Podali też coś, co musimy robić.

  1.  Troszcz się o innego, jak o siebie samego, ale nie podawaj ręki temu, kto chce ją odciąć lub przejąć dla siebie;
  2.  wzbogacaj swoją wiedzę po to, by móc lepiej innym wytłumaczyć to, czego nie rozumieją;
  3.  spoglądaj w słońce po to, by odczuć to, co jest oczywiste, a czego nie widać;
  4.  twórz nowe na zrębach starego, ceniąc pracę swych poprzedników (ich staranie, artyzm i wiedzę), bo tylko wtedy pojmiesz, że bez ich błędów ciebie by w tym działaniu nie było;
  5. i bądź, i bądź, i bądź, bo inaczej cię nie będzie, rozejrzyj się tylko po otoczeniu, by pojąć czym jesteś;
  6. rozdaj miłość i wyjdź z matni niemożliwości, skończ z męką udawanego Jezusa. On pojął, że uruchomienie totalnego miłowania raz na zawsze kończy mękę o poprawne widzenie wszystkiego.

„Schemat powołał Bóg, by na swoje potrzeby wejść i tam, gdzie w Prawie Wolnego Wyboru wolne jednostki tego sobie by nie życzyły. Ta złota zbroja, biała zbroja, to trwałość połączeń z Duchem Świętym, a czarna, najmniej widoczna i doceniana, symbolizuje złączenie PraOjca z Bogiem. Nie ma ona nic wspólnego z energią przeciwną, tylko do 13-go jest przeciwną, od 13-go odwrotnie, ale od poziomu 13-go ma związek z PozaRzeczywistością, a więc z miejscem powołania wszystkiego”.

Jak Góra zauważy, że zmierzamy ku temu, by się przejawił Ład Boży, Sprawiedliwość Boża, by to, na czym Bogu zależy, pojawiło się tam, gdzie tego w pełni nie ma, to jednocześnie, gdy prosimy o to Boga, pojawia się Schemat. To on decyduje o współpracy, nie my. My możemy prosić Ojca o to, żeby się stało.

Sprawdzamy sobie:

  1. W ilu % idę właściwie – to ścieżki przeznaczenia, powołania, wszystko razem na wszystkich poziomach, łącznie z myśleniem, postawą;
  2. W ilu % jestem właściwym – mówimy tu o całości, mówimy o istocie ludzkiej, jako świadomości obdarzonej darem obecności, ale i o wszystkich powłokach, z których korzystamy, a ostatnią jest powłoka kosmiczna. 

Tu nie czujemy tego, że siedzimy i jesteśmy częścią jakiegoś gwiazdozbioru i wszystkiego, bo świadomość nasza działa na poziomie fizycznym. Tu się dotykamy i działamy. Ale tamta nasza powłoka tak samo dotyka wszystkiego i nią jest. Mówią o właściwym, na naszym poziomie, pojmowaniu tej Rzeczywistości, którą nasza świadomość ogarnia, którą kontrolujemy, z czego zdajemy egzamin, testy, próby. Góra mówi :”Nie pisze: 'Rozdawaj miłość’, tylko rozdaj wszystko, co było w tobie. Jak rozdałeś, bo to jest stan, to poszło we wszystko. To, co było najlepsze, z siebie dałeś. Miłość, a więc bezwarunkową pełnię, tak, jak mogłeś to osiągnąć, rozdałeś. Skoro dałeś, czy musisz to dalej rozdawać, dalej myśleć, by to było wszędzie i w innych? Dałeś, to żyje, to jest. Rozdałeś, więc już nic więcej robić nie musisz, bo po co? Rozdałeś, bo to, co rozdałeś, trwa i wciąż działa, będąc świadectwem twego wyboru i postawy. Odczuwając rozdane nic więcej robić nie musisz, nawet myśleć o tym, czy wciąż jesteś w stanie miłowania”. 

To kończy mękę o poprawne widzenie wszystkiego – już przecież miłujesz, a więc osiągnąłeś wewnątrz siebie maksymalny poziom jedności ze wszystkim. W stanie umiłowania wszystkiego jesteś najlepszą formą, jaką mogłeś osiągnąć. Utrzymaj to i się niczym nie musisz przejmować. Czujesz wtedy, że więcej nie musisz, że dajesz z siebie wszystko. I właśnie z tego swojego poziomu, z tego co możesz, będziesz oceniany.

Definicję, na podstawie materiałów, wiedzy i przekazów Akademii Wiedzy Duchowej Zbigniewa Jana Popko, opracowała Anna Mularska, zredagował Daniel Kamradek.

Akademia Wiedzy Duchowej – LINK