WYBACZENIE INNYM

Dużo mówi się o wybaczeniu. Jedni boją się tego stanu, podejrzewając, że uczyni ich słabymi wobec zła, drudzy odważnie weń wchodzą, czując smak duchowej przygody. Ale i są tacy, co go nie rozumiejąc, jawią się jego znawcami, głosząc teorie daleko odbiegające od prawdy. A prawda jest taka, że „wybaczenie”, jak i każdy inny stan, wyzwala i utrzymuje w człowieku konkretną wibrację, określoną moc, dzięki której może w swoim życiu wprowadzać pozytywne lub negatywne zmiany. PODKAST – WYBACZENIE INNYM – czyta Ania Dardzińska Definicję – na podstawie wiedzy i nauk Zbigniewa Jana Popko – opracowała Anna Mularska.

Energia wybaczenia. Ona zabija lub czyni wolnym. Musisz ją zrozumieć… Dużo mówi się o wybaczeniu. Jedni boją się tego stanu, podejrzewając, że uczyni ich słabymi wobec zła, drudzy odważnie weń wchodzą, czując smak duchowej przygody. Ale i są tacy, co go nie rozumiejąc, jawią się jego znawcami, głosząc teorie daleko odbiegające od prawdy. A prawda jest taka, że „wybaczenie”, jak i każdy inny stan, wyzwala i utrzymuje w człowieku konkretną wibrację, określoną moc, dzięki której może w swoim życiu wprowadzać pozytywne lub negatywne zmiany.

WYBACZENIE INNYM to uświadomienie sobie, że inni ludzie – podobnie jak my – są ułomni i niedoskonali duchowo. Wynika to stąd, że wszyscy urodziliśmy się w świecie systemowego oprogramowania i zostaliśmy skażeni chorą, ludzką moralnością, która nie ma nic wspólnego z Prawem Duchowym. Wybaczenie innym to uzmysłowienie sobie, że np. kościelna moralność zastępuje ludzką doskonałość – wyrażającą się w cudzie namiętności, przyjaźni i miłości – chorym zapisem rzekomego zepsucia, kodując w człowieku takie programy, jak: poczucie winy, zazdrość, wrogość czy poczucie własności wobec najbliższych (np. dziecka, partnera). W każdym człowieku na Ziemi – od maleńkości, godzina po godzinie, dzień po dniu – zabija się cząstki Ojca, zatruwając jego duszę jadem zniewolenia, poprzez egzekwowanie totalnego podporządkowania w myśli, słowie i czynie. Następnie ten pozbawiony wolności człowiek schodzi na złą drogę, by w ten sposób za wszelką cenę walczyć o własne przeżycie. W rezultacie wybaczenie, w połączeniu ze współodczuwaniem i zrozumieniem, powoduje uwolnienie się człowieka od poczucia winy oraz od zakorzenionych gdzieś w podświadomości negatywnych emocji, związanych z osądzaniem innych ludzi. Wybaczenie nie jest dla innych ludzi, bo i tak odpowiedzą za swoje błędy. Inaczej sprawiedliwość boska by nie istniała. Wybaczenie i kochanie jest dla nas, byśmy nie mieli więcej, ze sobą i z innymi, problemu. W tym stanie łatwiej żyć i realizować swoje plany. Wybaczenie to drugi obok kochania, stan, bez którego człowiek nie wejdzie w strumień energetyczny, w którym funkcjonuje energetyczna świadomość. To pierwszy krok ku wyzwoleniu się od ograniczeń i ku Bogu. Wybaczenie nie ma nic wspólnego z przyzwoleniem na czynienie zła. Bóg jest w stałej miłości i wybaczeniu, co nie oznacza, że nie obowiązuje nas Drzewo Bożej Sprawiedliwości. Wybaczenie nie istnieje w świetle. Jest grą energii i dotyczy wzrastającej duszy. Raz stan wybaczenie koryguje wewnętrzne stany (harmonizuje energetykę), kiedy indziej nic nie znaczy (dla obudzonego w Duchu czyli istniejącego w świetle).

SŁOWA ZBYSZKA I JEGO DOŚWIADCZENIE : „Pokombinowałem z nabytym już doświadczeniem. Znów odniosłem się do anielskich skrzydeł i do wspólnej przy tym pracy. Na każdego popatrywałem nie z góry, ale z pozycji autsajdera, który obserwuje i ma nadzieję, że innym uda się wzrosnąć w duchu. Doszedłem do 99 procent i stanąłem w miejscu. Anioł spojrzał na mnie jakoś podejrzanie, strzelił palcami i natychmiast zostałem teleportowany do tego samego przedszkola co wcześniej. Byłem zaskoczony takim obrotem sprawy. Zwyczajnie nie rozumiałem, o co chodzi. Tym razem świeżo ogolony, stoję w tych samych rajtuzach pośród rozwrzeszczanej bandy dzieciaków i gapię się na wychowawczynię, starając się  po ruchu jej warg rozpoznać każde płynące do mnie słowo. Nie chciałem nic uronić z tej przedszkolnej dydaktyki. Przecież już raz mnie uratowała. Pamiętacie, co słyszycie przekraczając próg kościoła? Że jesteście grzeszni. Potem całe życie człowiek wierzy święcie, że Bóg popijał, tworząc świat i ludzi. Więc skoro Bóg ma czasem doły i tworzy odpady, to trzeba to natychmiast zmienić i wymyślić nową historię. Na osłodę wypada dodać, że po dwóch tysiącach lat swego istnienia nareszcie papież uznał kobietę za człowieka i przyznał jej pełnię praw duchowych. Do tej pory zajmowała ona oficjalnie, według Pisma, kolejne miejsce za psem, krową i paru jeszcze ważniejszymi stworzeniami. Z taką to wiarą, z taką to rzeczywistością obcuje każdy chrześcijanin. Tu nie obowiązują prawa duchowe, ale kościelne. A te urabiają człowieka od małego. Czynią zeń moralny odpad, który po usłyszeniu, że jest grzeszny, nadto bardzo ułomny (przyjmując komunię, wciąż nie wiedział, co to znaczy „nie będziesz pożądał żony bliźniego swego”, no! chyba że dobry katecheta już to mu osobiście w konfesjonale na kolanach wytłumaczył) – już do końca życia nie potrafi nikogo pokochać. Bo jest to niemożliwe bez wcześniejszego pokochania samego siebie, od czego zaczyna się duchowo-energetyczne wzrastanie. Co tu się potem dziwić, że słysząc z ambony reprymendy, które zarzucają nam brak miłości do innych, musimy w duchu przyznać, że są celnie wstrzelone w przygotowane do strzału tło. No, ale dajmy temu spokój. Wracamy do przedszkola: ja i rajtuzki. Oj, dopiero po chwili się orientuję, że słowa są kierowane nie do mnie, ale do stojącej obok mnie postaci, do. Kowalskiego. Pani wskazuje kałużę między jego nogami, potem mokre kalesonki i. – uwaga – nie krytykując, nic mu nie zarzucając, pyta spokojnie, czy Kowalski dobrze się czuje. Rozumiecie? Facet zasikał całą podłogę i nie został obsztorcowany! Z niedowierzaniem przyglądałem się tej całej scenie, wysilając wszystkie szare komórki, nim zrozumiałem, o co chodzi. I nagle ten obszczaniec ze spuszczoną głową i przygryzionym ze wstydem językiem wydał mi się najbliższą osobą na świecie!”

„Wybaczaj, bo to, że ktoś źle czyni, wynika także ze słabości tych, co na takie czyny zezwolili. Ty proś, by ktoś był zdrowy i lepszy bez względu na cień przeszłości, której nie należy poddawać ocenom. Módl się, by nikogo nie oceniać, nie klasyfikować, bo wtedy Odczytujesz nie człowieka, ale iluzję o nim. Ty masz ratować Człowieka. Wówczas iluzja o nim i jego przeszłości w jego i w oczach innych zacznie topnieć w wodach wspólnej miłości, do której w Prawie Wolnego Wyboru dostęp ma każdy. Pokaż, ze jesteś wielki, że jesteś Bogiem, pozwalającym innym wzrosnąć ponad siebie. Wielu weszło na drogę odrodzenia się poprzez łaskę i miłosierdzie, a to właśnie one są podstawą Twojej siły, Dawaj ile możesz i módl się by to WZIĘLI…”

Pamiętacie słowa Jezusa, gdy mówił o tym, by nikogo nie oceniać ani weń kamieniem nie rzucać? Co miał wówczas na myśli? Że za mało wiemy? Że sami nie jesteśmy doskonali? Oj, w podtekstach było tego wiele. Wiecie, kogo ja w Kowalskim ujrzałem. Chłopczyka, który nie przyszedł na świat z tęgą głową, nadto słabeusza moralnego, któremu można było wszystko wmówić i go wykorzystać. Zagubionego człowieka, którego tłukli rodzice, a dziadek nienawidził, bo się nim szczycić nie mógł. Faceta, co czasem, by się ratować, schodził na złą drogę. A system jest taki, jak Kowalski, nie gwarantuje niczego, poza kłopotami. Zastanawialiście się kiedyś, co by było z takimi ludźmi, gdyby znaleźli się na innej planecie, w innym systemie społecznym? Oni mogliby tam być najszczęśliwszymi istotami na świecie, mogliby być wzorcem cnót wszelakich, takim żywym awatarem. To system jest wrzodem, nie oni! Już wiedziałem, czemu się zsikał (ciągły stres w domu), i w jego imieniu zrobiło mi się wstyd! Nagle wszystko zniknęło, a ja, ani się tego nie domyślając, zaliczyłem wybaczenie innym. Myśląc na siłę o spacerze, rozpocząłem kolejny etap przemiany.

ZOBACZ TEŻ: Wybaczenie sobie

przekazy z modlitwy „trzon duchowy”. WYBACZENIE SOBIE. Podstawa wzrastania – https://youtu.be/5cFUV1SVmaE